"ZAPISKI Z KONGA" - Nikolaj Frobenius
Dziękujemy Wydawnictwu Sonia Draga za podarowanie książki naszej bibliotece - do wypożyczenia w oddziale dla dorosłych i młodzieży - zapraszamy.
Nikolaj Frobenius to norweski prozaik znany z tego, że lubi przeplatać literacką fikcję z prawdą oraz przywoływać retrospekcje. Tak też jest w przypadku „Zapisków z Konga”, które ukazały się niedawno nakładem Wydawnictwa Sonia Draga.
Bohaterem i narratorem jest pisarz, który na prośbę przyjaciela, producenta filmowego, wyjeżdża do Konga, by spotkać się z dwoma norweskimi żołnierzami przebywającymi w najcięższym więzieniu. Trafili tam po tym, jak oskarżono ich o morderstwo i skazano na karę śmierci.
Sprawa budzi wielkie emocje, gdyż obaj mężczyźni uważani są nawet przez polityków za narodowych bohaterów. Opowieść o tym, jak kongijscy bojówkarze zastrzelili ich kierowcę, robi duże wrażenie, jednak od początku wydaje się też, że skazani nie mówią wszystkiego.
Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy dociekliwy pisarz zaczyna wypytywać o szczegóły zdarzenia i misję. Gdy zaczyna badać i drążyć… Czym naprawdę zajmowali się skazani? I czy faktycznie byli uczciwi? A może po prostu byli zwykłymi najemnikami?
Pytania się mnożą, a odpowiedzi są tak sprzeczne i enigmatyczne, że nawet wytrawny pisarz zaczyna się w nich gubić. A potem odkrywa prawdę, która zbija go z nóg. I stawia przed trudnym wyborem.
„Zapiski z Konga” to opowieść o kraju pełnym kontrastów, kraju ogarniętym wewnętrznymi konfliktami, skorumpowanym, a więc będącym dla wielu miejscem do robienia życiowych interesów.
Bo na niczym nie zarabia się tak dobrze jak na wojnie i ludzkim nieszczęściu…
Powieść Frobeniusa odziera ze złudzeń. Jeśli nam się wydaje, że w XXI wiek jest lepszy od poprzedniego stulecia, to na pewno należy zweryfikować swoje osądy, tym bardziej, że to dopiero druga dekada.
Całość przedstawiona jest bardzo plastycznie, chociaż autor nie idzie w kierunku barokowych opisów i rozdzierania szat.
I bardzo dobrze – bo mnie takie chwyty nie tylko nie przekonują, ale mierżą. Styl – nieraz lakoniczny – pozwala bardziej skupić się na treści niż formie.
„Zapiski z Konga” to nie tylko książka o tym konkretnym miejscu. Dla mnie to współczesna przypowieść na temat zła, które politycy różnej maści próbują ubrać w piękne szaty pod każdą szerokością geograficzną.
W tym miejscu trudno nie przywołać baśni Andersena „Nowe szaty cesarza”… I cytatu „król jest nagi”… Pytanie – ilu z nas to dostrzega?
BEATA IGIELSKA